ODPOZNANIE, CZYLI O ŚLĄSKU W LITERATURZE (GUSTAW MORCINEK I HORST ECKERT – JANOSCH)
język polski, kultura1. Pisarze o Śląsku
Śląsk przez swoją skomplikowaną historię długo był nieobecny w świadomości literackiej Polaków. Mimo że już na przełomie XVII wieku Walenty Roździeński napisał dzieło Officina ferraria abo huta i warstat z kuźniami szlachetnego dzieła żelaznego, w którym zawarł informacje o hutnictwie i hutnikach w różnych krajach (ze szczególnym uwzględnieniem kuźni śląskich) oraz zwyczaje, legendy i wierzenia górnicze, region ten przez wiele stuleci nie istniał w przekazie literackim.
Dopiero w połowie XIX i na początku XX wieku działacze i publicyści, tacy jak m.in.:
- Józef Lompa,
- Juliusz Ligoń,
- a potem jego wnuk Stanisław Ligoń,
- czy Wilhelm Szewczyk,
wprowadzili Śląsk do literackiego obiegu. Znani jednak byli głównie w regionalnym odbiorze. W powszechnej świadomości pejzaż Śląska, jego lud i kultura, zaistniały w XX wieku dopiero przede wszystkim dzięki dwóm pisarzom stąd się wywodzącym:
- Gustawowi Morcinkowi,
- Horstowi Eckertowi (Janoschowi).
Obaj pochodzili z biednych śląskich rodzin robotniczych i taki świat przedstawiali w swoich utworach.
2. Gustaw Morcinek
Gustaw Morcinek (naprawdę miał na imię Augustyn), żyjący w latach 1891-1963, jest pisarzem związanym z Górnym Śląskiem zarówno miejscem urodzenia (Karwina na Śląsku Cieszyńskim), jak i sercem – temu regionowi poświęcił całą swoją pisarską i publicystyczną działalność.
W wieku 16 lat zaczął pracować w kopalni. Dzięki zbiórce pieniędzy zorganizowanej przez kolegów górników skończył Polskie Seminarium Nauczycielskie w Bielsku-Białej. Debiutował w 1918 roku na łamach „Dziennika Cieszyńskiego” artykułem Wspomnienia z przewrotu w listopadzie 1918 roku. Swoje najważniejsze utwory Morcinek pisał w latach 20. i 30. XX wieku, stając się jednym z najbardziej znanych prozaików lat międzywojennych, mimo że zajmował się głównie tematyką górniczą (Serce za tamą, Wyrąbany chodnik, Łysek z pokładu Idy). Słynna pisarka Zofia Kossak-Szczucka nazywała go „następcą Orkana” (Władysław Orkan to pisarz z okresu Młodej Polski), on ją zaś swą „literacką matką chrzestną”. To ona namówiła go do publikacji tomu opowiadań Serce za tamą (1929), do którego napisała wstęp. Morcinek jest także autorem opowieści o na pół legendarnym zbójniku pt. Ondraszek oraz powieści dla młodzieży Czarna Julka, a także wielu innych nowel, wspomnień i baśni.
Lata II wojny światowej spędził w niemieckich obozach koncentracyjnych, ponieważ Niemcy zarzucili mu działalność antyniemiecką przed 1939 rokiem. Sam mówił później, że do obozów trafił za… psa, ponieważ pies bohatera powieści Wyrąbany chodnik nazywał się Bismarck.
Nigdy nie wrócił też do zawodu nauczyciela. Gestapowiec, który go aresztował, był jego dawnym uczniem. Morcinek uznał wtedy, że jako pedagog poniósł klęskę. Kilka razy proponowano mu podpisanie volkslisty, ale za każdym razem odmawiał.
Gustaw Morcinek w latach Polski Ludowej zaangażował się w działalność polityczną. Został posłem do Sejmu. Jemu przypisuje się (nie do końca słusznie) pomysł zmiany nazwy Katowice na Stalinogród, czego mieszkańcy długo nie mogli mu zapomnieć, zwłaszcza słów: „lud śląski – serce przemysłu Polski – pragnie, by w nazwie miasta uwiecznić imię Ojca Narodów”.
Dzisiaj Morcinek znany jest przede wszystkim jako autor wspomnianych już przedwojennych utworów – Łysek z pokłady Idy (1933) i Wyrąbany chodnik (1931–1932), a także jako autor licznych listów do przyjaciół i znajomych (podobno wysyłał po 20 listów dziennie!). Bez wątpienia to właśnie Morcinek wprowadził Śląsk, jego historię, legendy i codzienność do literatury. O roli swojej twórczości sam mówił w jednym z wywiadów: „Chciałem pisać dla całej Polski o Śląsku. Chodziło mi o to, by Śląsk przybliżyć do Polski, a Polskę do Śląska”. W latach 80. XX wieku górnośląski reżyser Antoni Halor nakręcił o pisarzu fabularyzowany film dokumentalny pod tytułem Siedem zegarków Gustawa albo Eremita Skoczowski Morcinek.
3. Janosch (Horst Eckert)
Wyjątkowe miejsce w plejadzie twórców piszących o Śląsku zajmuje Janosch. Jego wyjątkowa i niesamowita biografia wprawia w zdumienie, a sam pisarz to człowiek oryginalny i nietuzinkowy.
Urodzony w Zabrzu w 1931 roku w biednej rodzinie robotniczej Horst Eckert do szkoły chodził krótko. W wieku 13 lat porzucił ją, by podjąć pracę w kuźni i uczyć się zawodu ślusarza. Chorowity chłopak leczony z żółtaczki przez ojca i dziadka bimbrem, przez część dorosłego życia zmagał się z problemem alkoholowym, a po jego pokonaniu z licznymi chorobami, ale także traumą trudnego dzieciństwa.
W 1945 roku z całą rodziną wyjechał do Niemiec, gdzie najpierw pracował w przędzalni, próbował studiować na monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych (tylko dwa semestry), wiódł też cygańskie życie wśród muzyków jazzowych Paryża i Monachium. Przypadkowo spotkany wydawca książek dla dzieci, po wysłuchaniu opowieści Eckerta o jego życiu, namówił go do napisania książeczki, „która wkurzy wszystkie stare ciotki zasiadające w radach pedagogicznych”. Tak powstała opowieść o furmanie i pracującym w kopalni koniu Wałku, wtedy też (1960 r.) narodził się Janosch – pseudonim pisarza.
W latach 60. Janosch zyskał ogromny rozgłos jako twórca książeczek dla dzieci, własnoręcznie ilustrowanych, które stały się podstawą, późniejszej, całej machiny produkcyjnej. Bohaterów Janoscha – Tygryska i Misia – spotkać można na koszulkach, kalendarzach, kubkach i pocztówkach, a ich przygody znalazły się w serii animowanych „dobranocek” pod tytułem Godzina snów Janoscha, zakupionych przez Disney Channel. Sam pisarz wspomina, że pisanie dla dzieci jest antidotum na własne niełatwe dzieciństwo, szukał tego, czego brakowało w jego rodzinie. Wyjątkowość bestselleru Ach, jak cudowna jest Panama oraz całej serii książeczek, zasadza się na ich oryginalności: od wyrazistego, rozpoznawalnego stylu rysunków po ciepło, komizm, ale i pogodny smutek. Nie brak w nich tak charakterystycznej dla pisarza ironii, fantazji i lekkiego absurdu, a wymowa nie zawsze jest poprawnie „dydaktyczna”.
W 1970 roku Janosch zadebiutował jako autor powieści o Śląsku, która przyniosła mu uznanie krytyki niemieckiej (Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny). Później napisał jeszcze cztery następne, a ostatnia, Polski blues, długie miesiące była w Niemczech bestsellerem. Jednak to Cholonek… pozostaje do dzisiaj najlepszą jego powieścią. Polskie tłumaczenie ukazało się w 1974 roku.
Jak pisze Jerzy Illg, wydawca i autor wstępu do trzeciego wydania (uzupełnionego o usunięte przez cenzurę niewygodne fragmenty o wkroczeniu Armii Czerwonej na Śląsk):
„(…) jeżeli posługiwanie się wyeksploatowanym przymiotnikiem „kultowy” ma dziś w ogóle jakikolwiek sens, to bez wątpienia użyć go można w odniesieniu do cieszącej się na Śląsku niezwykłą sławą powieści Janoscha „Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny”. Od chwili wydania jej polskiego tłumaczenia w roku 1974 stała się legendą, podsycaną z czasem przez niedostępność książki, mityczne opowieści o jej funkcjonowaniu w kręgach wtajemniczonych, informacje o poszukiwaniach i cenach na Allegro, wielki sukces inscenizacji katowickiego Teatru Korez (sztuka idzie przy kompletach publiczności od roku 2004), pogłoski o przygotowywanych ekranizacjach i kolejnych adaptacjach scenicznych.”
Janosch ujawnił się jako niezwykle bystry obserwator, kipiący humorem, również czarnym, gawędziarz, który opisuje Śląsk brutalnie i dosadnie, ironicznie i gorzko, ale też z miłością i czułością, z krwistymi anegdotami, wyrazistymi postaciami, brudnym i malowniczym jednocześnie pięknem śląskich przedmieść.
Cholonek… to opowieść wyjątkowa, o świecie, który już nie istnieje, tak jak nie istnieje już ulica Piekarska w Zaborzu-Porembie (Porębie), przy której urodził się Janosch, zburzona pod budowę Drogowej Trasy Średnicowej. To świat straszliwej biedy, dzielnica zamieszkała przez proletariat: zamiataczy ulic, roznosicieli węgla, domokrążców i ich rodzin, rządzący się własnymi prawami i obyczajami, do którego z czasem wkracza wielka historia. Dosadność opisów jednak równoważy liryzm i tkliwość wspomnień z dzieciństwa autora, czułość dla miejscami szpetnych charakterów, komizm w opisie podłości ludzi.
Największą zaletą książki jest jej narracja, która sprawia, że rzeczy potworne są jednocześnie „potwornie” śmieszne, gdzie tragizm przeplata się z komizmem. A co najważniejsze, napisał to człowiek, który zapytany, w jakim języku mówiło się u niego w domu: polskim, niemieckim czy śląskim, odpowiedział: „Jaki to tam był język. Moi znali wszystkiego pięćdziesiąt słów”. Cholonek… nazywany jest „śląską biblią”. Obok Piątej strony świata Kazimierza Kutza jest najlepszą książką o Śląsku, w której został zatrzymany magiczny świat tego regionu.
Powiązane lekcje
LITERACKI MORALITET ZE ŚLĄSKA CIESZYŃSKIEGO - ZOFIA KOSSAK-SZCZUCKA
język polski, kultura
ZOFIA KOSSAK-SZCZUCKA, GOŚĆ OCZEKIWANY, BAŚŃ DRAMATYCZNA
rozpocznij lekcję