NA TROPIE ZAGINIONEJ KSIĘGI
historia, kultura1. Sierpnień 1938 roku
Jest koniec sierpnia 1938 roku, Wojciech Korfanty nadal przebywa na emigracji w Czechach. Niedawno przyjechałeś/aś do Katowic i od kilku tygodni pracujesz jako śledczy/śledcza dla kancelarii adwokackiej, która występuje w imieniu Wojciecha Korfantego i broni go przed kolejnymi oskarżeniami sanacyjnych władz. Dzięki znakomitym referencjom jak i dotychczas wykonanym zadaniom zostałeś/aś doceniana za wnikliwość i szybkość w wykonywaniu zleceń, coraz częściej też dostajesz pracę przy naprawdę poważnych sprawach. Ostatnio wszyscy w kancelarii pracują nad sprawą Wojciecha Korfantego, nie dość, że kancelaria standardowo prowadzi sprawy sądowe w imieniu klienta, to teraz podejmuje wszelkie wysiłki, by uzyskać dla niego gwarancje bezpieczeństwa w postaci listu żelaznego. Jak szepcze się w kuluarach to wyścig z czasem – syn Korfantego Witold jest śmiertelnie chory, a jego ojciec chce się z nim pożegnać, nie ryzykując ponownego aresztowania przez obecne władze. Wszyscy rozumieją stawkę o jaką toczy się gra, ale sanacja nie odpuszcza i niezależnie od sytuacji osobistej nie zamierza dobrowolnie iść na rękę Korfantemu. Ten i ów wspominał, że jeśli Korfanty wróci, władze mogą znów sięgnąć po stare oskarżenia lub wyciągnąć nowe… Krążą pogłoski o tajemniczym rękopisie, w której mają się znajdować jakieś polityczne uwagi zapisane przez Korfantego – dobrze jednak być przygotowanym na wszystko.
2. List i zlecenie
Przychodząc do biura, na swoim biurku znajdujesz list od zwierzchnika oraz teczkę zapewne z informacjami dotyczącymi sprawy. Przebiegasz wzrokiem pismo i już wiesz, że to nie będzie spokojny dzień. Jeszcze raz, tym razem spokojniej wczytujesz się w treść…
Katowice 20 sierpnia 1938 r.
Drogi Asystencie/Asystentko!
Musiałem dzisiaj pilnie wyjechać do Pragi, by spotkać się z Panem Wojciechem Korfantym. Mam szczerą nadzieję, że uda nam się przygotować jego przyjazd do kraju. Jednak stare sprawy mogą pokrzyżować plan i być na rękę naszym wrogom. Chciałbym, abyś niezwłocznie rozwikłał sprawę zaginionego manuskryptu J. Kupca Historia wilków i baranów, obawiam się, że mogą się w nim znajdować informacje, które mogłyby w rękach przeciwników służyć jako materiał obciążający naszego szefa (Kim jest “Baran”, kim “Wilk”, kim “Niedźwiedź”, a kim “Lis Mykita”?). Dodatkowo na pierwszej stronie znajdowała się odręczna dedykacja wykonana przez niego, co samo w sobie może być uznane za obciążający dowód.
Parę lat temu, gdy badałem sprawę nie ustaliłem zbyt wiele…. A w międzyczasie organizacje i instytucje zmieniały swoje siedziby. Zostawiłem Ci notatki o kilku miejscach, w których książka mogłaby się znajdować. Jedno jest pewne książki na pewno nie ma u autora dedykacji, ale możesz zajrzeć do domu Pana Korfantego i przeszukać papiery, czy w nich nie znajdziesz w nich kopii notatki z pierwszej strony rękopisu, kiedyś prosiłem go o jej sporządzenie. Co logiczne szukałem książki u adresata dedykacji, ale on sam nie był pewien, gdzie ona jest i czy jej nie przekazał TPN… Moim zdaniem możesz z nim porozmawiać jeszcze raz, być może przez te kilka lat, gdzieś znalazł zaginioną księgę w swoich zbiorach? A może właśnie tropem, którego nie zdążyłem dokładniej sprawdzić jest TPN lub inne księgozbiory (patrz wskazówki)… Poszlak jest kilka, a czasu niewiele, musisz prowadzić śledztwo szybko ale ostrożnie, by nie uprzedzić zawczasu naszych przeciwników!
Wiem, że dopiero od niedawna jesteś w mieście i nie znasz dobrze tutejszej okolicy, dlatego przygotowałem mapę, która pomoże ci odszukać miejsca, jednak zanim do niej zajrzysz, zapoznaj się ze wskazówkami, które zostawiłem.
Willim z Wełnowca
Przeczytawszy uważnie list, stwierdzasz, że twoje zadanie wydaje się jasne. Jak zawsze ważny jest czas i dyskrecja – trzeba jak najszybciej ustalić gdzie znajduje się rękopis i sprawdzić, czy jego treść zawiera obciążające Klienta materiały. Trzeba przy tym prowadzić sprawę na tyle cicho, by nie zwrócić niepotrzebnie uwagi osób niepowołanych i nie naprowadzić na materiał, który potencjalnie mógłby przekreślić szanse na uzyskanie przez Korfantego listu żelaznego, gwarantującego bezpieczny przyjazd do Polski.
Wilim wyjeżdżał w ewidentnym pośpiechu i obiecane wskazówki spakował w znacznym nieładzie. Przeglądając je zauważyłeś, że część z nich to zdjęcia miejsc i instytucji, które przechowywały/przechowują? księgozbiory, a druga część to ich opisy… Niestety wszystko się wymieszało i nie wiadomo, co do czego pasuje… Na dodatek rzuciło ci się w oczy ostrzeżenie zapisane na jednej z karteczek:
Ta instytucja została stworzona z inicjatywy Wojewody, jej pracownicy mogą nie być przyjaźnie nastawieni do W. Korfantego i donieść Wojewodzie o poszukiwaniach – zalecana ostrożność, niewielka szansa, że akurat oni mają książkę!
oraz na innej karteczce
Tam książki nie ma, księgozbiór przeniesiony!!! Któryś z pracowników może donieść Wojewodzie, że szukasz pod jego nosem – udać się tam tylko w ostateczności!!!
Hmm…. Chyba pierwszym zadaniem będzie uporządkowanie tych notatek, tak, żeby przypadkiem nie wybrać się od razu do miejsc, których Wilim zaleca unikać.
Właściwe ułożenie informacji zawsze rozjaśnia sytuację… Czas zastanowić się, do którego z tych miejsc lub instytucji odnoszą się ostrzeżenia Wilima.
3. W domu Korfantego
Korzystając z mapy znalazłeś ulicę, przy której stoi dom Korfantych. Tam po dłuższej rozmowie udaje ci się przejrzeć teczki z dokumentami dla kancelarii adwokackiej. Docierasz do cienkiego skoroszytu o nazwie Manuskrypt Kupca i tam oprócz raportów Wilima ze znanymi ci już informacjami znajdujesz kopię dedykacji ze strony tytułowej.
Czcigodny Księże Kanoniku!
Pozwalam sobie przesłać księdzu Kanonikowi manuskrypt śp. Kupca „Historję Baranów”. Był u mnie, kazałem oprawić. U Księdza Kanonika będzie dobrze schowany. Rzecz jeszcze nie drukowana.
Z poważaniem – W. Korfanty
Twoją uwagę zwraca sformułowanie: U Księdza Kanonika będzie dobrze schowany.
Hmm…. Jeśli Korfanty uważał, że rękopis trzeba dobrze schować, to może Wilim ma rację i coś jest na rzeczy z treścią? W obecnych czasach lepiej dmuchać na zimne…
W każdym razie zgodnie z zaleceniem Wilima warto jeszcze raz porozmawiać z Kanonikiem, tylko zdaje się, że wszyscy oprócz ciebie wiedzą o kim mowa, a Wilim nawet nie pomyślał, żeby podać jego imię lub nazwisko… Wygląda na to, że dla wszystkich jest oczywiste o jakiego Kanonika chodzi.
Jednak to nie przeszkoda, już ty dobrze wiesz jak szukać informacji. Przeglądasz półki i szczęśliwie natrafiasz na Rocznik Diecezji Śląskiej (Katowickiej), na stronie 15. znajdujesz wykaz Kanoników.
4. Informacje od Kanonika
Udaje ci się zastać i przez chwilę rozmówić w cztery oczy z księdzem Kanonikiem, który potwierdza, że owszem otrzymał kilka lat temu poszukiwany rękopis, ale nie ma go obecnie w swojej bibliotece podręcznej. Najpewniej musiał go umieścić razem z innymi rękopisami w zbiorach Towarzystwa Przyjaciół Nauk w 1928 r., gdy został jego prezesem. Przez chwilę się zastanowił i zaczął wyjaśniać:
Hmm… Gdzie też może być ten rękopis? To frustrujące, że nie pamiętam, czy zaniosłem go tam w czasie prowadzenia swoich prac jeszcze przed objęciem funkcji prezesa czy też po. Przez długi czas książki gromadzone przez Towarzystwo były przechowywane w kilku miejscach, bo po ustaleniu granicy polsko-niemieckiej musieliśmy w krótkim czasie przenieść zbiory z Bytomia do Katowic, ale nie znaleźliśmy odpowiednio dużego lokalu. Dlatego składowaliśmy je m.in. w piwnicy byłej szkoły budowlanej, w liceum żeńskim i w budynku starostwa, zanim wreszcie po latach, szczęśliwie w w pierwszym roku mojej prezesury, udało się pozyskać pomieszczenia w gmachu Wydziału Powiatowego przy ul. Marszałka Piłsudskiego 49. Taaak wtedy prowadziliśmy porządkowanie księgozbioru, szczególnie poświęcając uwagę jego najcenniejszym częściom. Trzon księgozbioru stanowiły woluminy pochodzące z Jassy z Rumunii, zgromadzone przez polskich emigrantów po powstaniu styczniowym i pod koniec XIX wieku przekazane Górnośląskiemu Towarzystwu Literackiemu wtedy jeszcze z siedzibą w Bytomiu. W 1920 roku zmieniliśmy swoją nazwę na Towarzystwo Przyjaciół Nauk na Śląsku i wzbogaciliśmy swoje zbiory o księgozbiór wiedeński – przekazany przez ks. prałata Łukaszkiewicza. A i jeszcze w 1926 r. zbiory powiększyliśmy o książki zakupione w Krakowie z okazji plebiscytu przez Towarzystwa Kresów Zachodnich i Południowych. Czyżby rękopis mógł zostać z tą najstarszą częścią naszego księgozbioru? Ale czytelnia przy ul. Marszałka została zlikwidowana a książki na początku 1934 r. trafiły do Biblioteki Sejmowej, teraz już Śląskiej Biblioteki Publicznej im. Józefa Piłsudskiego. To chyba wszystko co mogę na ten temat powiedzieć – zakończył Kanonik.
5. Francuska 12
Wszystkie tropy zbiegają się tym miejscu, twoim oczom ukazał się niezwykły budynek – robi wrażenie zarówno z zewnątrz z jak i wewnątrz. Znajdowały się w nim nie tylko pomieszczenia z przeznaczeniem dla bibliotek, ale również sale odczytowe i pomieszczenia dla innych instytucji kulturalno-oświatowych takich jak: Towarzystwo Polek, Związek Harcerstwa, Instytut Śląski, Towarzystwo Przyjaciół Nauk na Śląsku, ale najwcześniej, bo od sierpnia 1931 r. mieściły się tam Biblioteka i Czytelnia im. Karola Miarki oraz sekretariat Towarzystwa Czytelń Ludowych, później dołączyła do nich Biblioteka Sejmu Śląskiego. Musisz poskładać wszystkie wskazówki i trafić we właściwe miejsce. Pamiętaj im dłużej szukasz i im więcej osobom zadajesz pytania, tym bardziej zwracasz uwagę na prowadzone poszukiwania…
6. Jeszcze o Korfantym
W naszej historii dedykacja, którą faktycznie zapisał Wojciech Korfanty na pierwszej stronie Historia wilków i baranów stała się pretekstem do opowiedzenia skomplikowanych losów kształtowania się księgozbioru Biblioteki Sejmowej, późniejszej Śląskiej Biblioteki Publicznej im. Józefa Piłsudskiego, poprzedniczek Biblioteki Śląskiej.
Wojciech Korfanty faktycznie nawet będąc na emigracji, miał wytaczane przez sanacyjną prokuraturę kolejne procesy sądowe, które wygrywał lub były umarzane. Poseł ludowców Józef Putek składając w sejmie interpelację w sprawie Korfantego zauważył, że jedynym celem ciągłego wytaczania spraw Korfantemu, jest by sprawy nigdy się nie kończyły i zawsze istniał pretekst do osadzenia Korfantego w więzieniu. Faktem jest też choroba i późniejsza śmierć syna Witolda oraz próby uzyskania listu żelaznego, którego sanacyjne władze odmówiły. Wojciech Korfanty nie spotkał się z synem ani nie uczestniczył w jego pogrzebie.
W marcu 1939 r. do Czechosłowacji wkroczył Wehrmacht, co było bezpośrednim zagrożenie dla Korfantego. Najpierw znalazł schronienie w ambasadzie francuskiej, a następnie z francuskim paszportem (na Alberta Martina) wyjechał do Paryża. Tam niezwłocznie podjął starania o powrót do kraju:
Muszę tam być – powtarzał – jak najprędzej, jak najprędzej. Trzeba koniecznie wracać. W chwilach ciężkich należy pracować i twardo stać obok tych, dla których poświęciłem całe życie. Wszystko inne jest poboczne, bez znaczenia, drugo- lub trzeciorzędne… .
(Bębnik i in., 2018)
Mimo że nie uzyskał gwarancji bezpieczeństwa od władz Polski, to zdecydował się wrócić. 29 kwietnia 1939 r. swoje pierwsze kroki skierował do prokuratury zgłosić swój powrót, prokuratura zapewne przez zaskoczenie nie zatrzymała go, ale jeszcze tego samego popołudnia, w jego domu pojawili się policjanci z nakazem aresztowania. Został od razu przewieziony do Warszawy, do więzienia na Pawiaku. Jego aresztowanie Korfantego wywołało liczne protesty i bezskuteczne w ostatecznym rozrachunku interwencje przedstawicieli różnych środowisk politycznych. Początkowo władze śledcze nie potrafiły nawet podać powodu aresztowania, jednak wkrótce sięgnięto po rzekome oszustwa, jakich Korfanty miał się dopuścić przed laty (a za które już został uniewinniony, a sama sprawa podlegała przedawnieniu). Uwięziony Korfanty podupadł na zdrowiu odezwały się jego schorzenia wątroby, anemia, zapalenie woreczka żółciowego i opłucnej. Władze obawiając się, że ze względu na pogarszający się stan zdrowia Korfanty mógłby umrzeć w więzieniu, co wywołałoby skandal polityczny. Po 82 dniach pobytu na Pawiaku Korfanty został wypuszczony na wolność i natychmiast przewieziony szpitala, w jego stanie powrót do Katowic nie wchodził w grę. Badania wykazały nowotwór wątroby w zaawansowanym stadium, pomimo operacji Korfanty jego stan nie uległ poprawie, zmarł 17 sierpnia 1939 r.
Informacja o jego śmierci rozpowszechniła się w prasie polskiej i zagranicznej. Pogrzeb odbył się 20 sierpnia 1939 r. w Katowicach i zgromadził tłumy uczestników, brali w nim udział m.in. gen. Józef Haller, przywódca Stronnictwa Pracy Karol Popiel, Wincenty Witos, działacze endeccy, a nawet socjaliści. Pogrzeb z licznymi pocztami sztandarowymi i przedstawicielami rożnych instytucji i środowisk miał charakter wielkiej manifestacji antysanacyjnej.
Powiązane lekcje
WOJEWÓDZTWO ŚLĄSKIE 1922-1939
historia, społeczeństwo
WOJEWÓDZTWO, AUTONOMIA, SEJM ŚLĄSKI, GRAŻYŃSKI
rozpocznij lekcję